Klątwa Inkaskiego Skarbu
Zamek w Tropsztynie i legenda o skarbie Inków:
Tajemnicze Zgony i Zaginione Bogactwa
W malowniczej dolinie Dunajca, na wzgórzu, które od wieków góruje nad rzeką, znajduje się zamek w Tropsztynie – miejsce owiane legendami, tajemnicami i mrocznymi historiami. Jedna z najbardziej fascynujących, ale też budzących grozę opowieści związanych z zamkiem, dotyczy zaginionego skarbu Inków. Historia ta przyciąga poszukiwaczy przygód, badaczy, a także miłośników zagadek, jednak nie wszyscy, którzy wyruszyli na poszukiwania tego mitycznego bogactwa, wrócili cało. Tajemnicze zgony związane z tą legendą dodają jej jeszcze większej aury niebezpieczeństwa i niepewności.
Warownia
broniąca szlaku handlowego na Węgry powstała w XIII wieku, a jej pierwszym
władcą był Dobrosław Ośmiróg, znanym jako Gierałt. Zamek często przechodził
zmiany właścicieli, a w 1574 roku został zajęty przez zbójników, którzy
terroryzowali podróżnych i tratwy przepływające Dunajcem. Gdy właściciele
Rożnowa zaatakowali twierdzę, pokonali rabusiów i zniszczyli zamek Tropsztyn,
który zaczął podupadać.
Legenda o skarbie Inków
Wiele lat później, podczas badań genealogicznych w
archiwum kościoła Świętego Krzyża w Krakowie, Andrzej Benesz natrafił na
niezwykłe znalezisko. Wśród kart starego modlitewnika odnalazł dokument,
datowany na 21 czerwca 1797 roku – dzień święta ku czci inkaskiego boga słońca.
Dokument ten był aktem adopcyjnym, który przekazywał opiekę nad Antonim
Condoranqui-Berzewiczym Wacławowi Beneszowi de Berzewiczy. Od tego momentu
Antoni miał być znany jako Antoni Benesz.
A co ze
skarbem?
W ciągu wieków, wiele osób próbowało odnaleźć
skarb, ukryty w podziemiach czchowskiego zamku, jednak bez powodzenia. Dopiero
w trakcie prac renowacyjnych na zamku w latach 90. XX wieku, zainteresowanie tą
legendą ponownie ożyło. Badania
radiestetów wskazują na istnienie 14-15 metrów pod ziemią dużej komnaty i
obecność metali. Inwestorzy, którzy podjęli się odbudowy zamku, kierowali się prawdopodobnie
nie tylko pasją do historii, ale także chęcią rozwikłania zagadki zaginionego
skarbu.
Odkryte tajemnicze podziemia mogły służyć jako
skrytki, jednak mimo licznych prób, do tej pory nie znaleziono żadnych
bezpośrednich dowodów na istnienie skarbu. Niemniej jednak, sam zamek stał się
atrakcją turystyczną, a legenda o skarbie przyciąga zarówno badaczy, jak i zwykłych
turystów, którzy marzą o odkryciu zaginionych bogactw.
Prawda Czy
Mit?
Choć historia o skarbie Inków w zamku Tropsztynie
wydaje się być piękną bajką, to nie brakuje jej elementów, które mogłyby
świadczyć o prawdziwości tej legendy. Ród Duninów rzeczywiście istniał i miał
wpływ na wiele historycznych wydarzeń. Wiadomo też, że Europejczycy, którzy
wracali z Nowego Świata, często przywozili ze sobą egzotyczne skarby, które
mogły zostać ukryte w trudno dostępnych miejscach, takich jak zamki czy
klasztory.
Dodatkowo, połączenie legendy z faktycznymi
odkryciami archeologicznymi w zamku, jak i istniejącymi dokumentami, które
wspominają o skarbach, dodaje całej historii aury tajemniczości. Czy to
możliwe, że skarb rzeczywiście istnieje, a jedynie czeka na swojego odkrywcę? A
może to tylko legenda, która przez wieki była rozbudowywana przez kolejne
pokolenia, chcące nadać miejscu dodatkowego znaczenia?
Tajemnicze Zgony i Niewyjaśnione Wydarzenia
Przez lata
wokół zamku w Tropsztynie i związanej z nim legendy narosło wiele opowieści o
dziwnych i niewyjaśnionych zgonach osób, które zbyt mocno zbliżyły się do
odkrycia skarbu.
Antoni Dunin,
który intensywnie zajmował się badaniem historii zamku i skarbu, zmarł w
tajemniczych okolicznościach w wieku zaledwie 35 lat. Oficjalnie uznano, że
była to nagła choroba, jednak lokalne przekazy sugerują, że jego śmierć była
związana z klątwą, która rzekomo ciążyła na skarbie.
W latach 20.
XX wieku do Tropsztyna przybył
francuski archeolog, który twierdził, że posiada informacje na temat
lokalizacji skarbu Inków. Po kilku tygodniach intensywnych poszukiwań,
archeolog zaginął bez śladu. Nigdy nie odnaleziono jego ciała, a jedynym śladem
była porzucona na wzgórzu niedaleko zamku torba z notatkami, w których
wspominał o tajemniczych podziemiach.
Kolejna tajemnicza śmierć dotyczy badaczy w 1974 roku, kiedy podczas trwających w zamku prac
archeologicznych całą grupa zginęła w
wyniku zawalenia się fragmentu murów w jednej z podziemnych komnat. Śledztwo
wykazało, że zawalenie było wynikiem nienaturalnej erozji, jednak lokalni
mieszkańcy wierzą, że była to kara za próbę odnalezienia skarbu.
Kolejną ofiarą klątwy był wspomniany wcześniej
Andrzej Benesz, prawnuk Antoniego.
Andrzej, człowiek niezwykle wykształcony i wpływowy – pełnił funkcję wicemarszałka
Sejmu PRL – zainteresował się legendą, która krążyła w jego rodzinie od
pokoleń. W 1946 roku, w zamku w Niedzicy, dokonał przełomowego odkrycia –
znalazł tajemnicze pismo, które miało wiązać skarb Inków z zamkiem w
Tropsztynie.

Andrzej Benesz nie zdążył jednak zrealizować swoich
planów. W 1976 roku zginął w tajemniczym wypadku samochodowym, co wywołało
lawinę spekulacji. Wypadek miał miejsce na prostej drodze, co budziło
podejrzenia, że mogła to być nieprzypadkowa tragedia. Niektórzy uważali, że
klątwa, która miała ciążyć nad skarbem Inków, dotknęła również Andrzeja, gdyż
złamał on zakaz poszukiwań, ignorując ostrzeżenia przodków.
Jego śmierć przerwała prace badawcze nad skarbem, a
zamek w Tropsztynie znów popadł w zapomnienie, owiany legendą i strachem przed
przekleństwem, które miało spaść na każdego, kto próbowałby odnaleźć ukryte
bogactwa.
Najnowszym przypadkiem działania klątwy jest niewyjaśniona śmierć poszukiwacza skarbów w 2005 roku – Jeden z bardziej znanych współczesnych poszukiwaczy skarbów, Tomasz Z., który intensywnie badał legendę skarbu Inków i prowadził poszukiwania w Tropsztynie, zmarł w tajemniczych okolicznościach w 2005 roku. Oficjalną przyczyną śmierci był zawał serca, jednak przyjaciele Tomasza twierdzili, że przed śmiercią skarżył się na dziwne zjawiska, które miały miejsce podczas jego poszukiwań.
Czy skarb Inków rzeczywiście istnieje?
Mimo licznych
poszukiwań i badań, skarb Inków w zamku Tropsztynie nigdy nie został odnaleziony.
Niektórzy twierdzą, że skarb ten jest jedynie legendą, która miała na celu
odstraszanie intruzów, inni wierzą, że bogactwa wciąż są ukryte gdzieś w
niedostępnych podziemiach zamku.
Zamek w
Tropsztynie, odrestaurowany w latach 90. XX wieku, stał się popularną atrakcją
turystyczną, przyciągającą zarówno miłośników historii, jak i poszukiwaczy
przygód. Mimo to, tajemnicze zgony i niewyjaśnione zniknięcia osób związanych z
poszukiwaniami skarbu wciąż budzą niepokój i dodają legendzie mrocznego charakteru.
Legenda o
skarbie Inków w zamku Tropsztynie jest jedną z najbardziej fascynujących, ale
też budzących grozę opowieści w polskiej historii. Czy bogactwa rzeczywiście
istnieją, czy też są jedynie wymysłem ludzkiej wyobraźni, wciąż pozostaje
zagadką. Jednak liczba niewyjaśnionych zgonów i tajemniczych wydarzeń
związanych z tą historią sprawia, że zamek w Tropsztynie pozostaje miejscem,
które warto odwiedzić – choćby po to, by na własne oczy przekonać się o
niezwykłej atmosferze tego miejsca.
Bibliografia:
Mariusz Wollny „Krew Inków”, wyd. Alter Radosław
Palonka, Kraków 2012
https://www.spottinghistory.com/view/4728/tropsztyn-castle/
https://www.krakowpost.com/7294/2013/11/the-legendary-inca-treasure-of-polands-czorsztyn-castle
www.mojamalopolska.pl
Komentarze
Prześlij komentarz