Klątwa Inkaskiego Skarbu




 Klątwa Inkaskiego Skarbu


Inspiracja: Krew Inków, Mariusz Wollny, wyd. Alter, Kraków 2012

Zamek w Tropsztynie i legenda o skarbie Inków: Tajemnicze Zgony i Zaginione Bogactwa

 W malowniczej dolinie Dunajca, na wzgórzu, które od wieków góruje nad rzeką, znajduje się zamek w Tropsztynie – miejsce owiane legendami, tajemnicami i mrocznymi historiami. Jedna z najbardziej fascynujących, ale też budzących grozę opowieści związanych z zamkiem, dotyczy zaginionego skarbu Inków. Historia ta przyciąga poszukiwaczy przygód, badaczy, a także miłośników zagadek, jednak nie wszyscy, którzy wyruszyli na poszukiwania tego mitycznego bogactwa, wrócili cało. Tajemnicze zgony związane z tą legendą dodają jej jeszcze większej aury niebezpieczeństwa i niepewności.

Warownia broniąca szlaku handlowego na Węgry powstała w XIII wieku, a jej pierwszym władcą był Dobrosław Ośmiróg, znanym jako Gierałt. Zamek często przechodził zmiany właścicieli, a w 1574 roku został zajęty przez zbójników, którzy terroryzowali podróżnych i tratwy przepływające Dunajcem. Gdy właściciele Rożnowa zaatakowali twierdzę, pokonali rabusiów i zniszczyli zamek Tropsztyn, który zaczął podupadać.

Legenda o skarbie Inków

Historia o skarbie Inków ma swoje korzenie w czasach kolonialnych podbojów Ameryki Południowej przez Hiszpanów. Według legendy, jeden z potężnych rodów polskich, Duninowie, miał bliskie kontakty z potomkami Inków, którzy po ucieczce przed hiszpańskimi prześladowaniami mieli znaleźć schronienie w Europie. Jeden z członków rodu, Sebastian Berzeviczy, miał podobno poślubić księżniczkę Inków, co pozwoliło mu wejść w posiadanie części inkaskiego skarbu. (w połowie XVIII wieku, Sebastian, po serii pojedynków, które zszargały jego reputację, został zmuszony do opuszczenia ojczyzny. Po wielu latach podróży po Europie, zdecydował się na wyjazd do Nowego Świata, wsiadając na statek w hiszpańskim Kadyksie. Jego ostatecznym celem stało się Peru, gdzie odniósł sukces w interesach. Jednakże, z czasem, zaczął dostrzegać brutalność hiszpańskich kolonistów i nawiązał bliskie relacje z ostatnimi przedstawicielami inkaskiej arystokracji). W 1780 roku w Peru wybuchło powstanie,  krwawo stłumione przez Hiszpanów, którzy zemścili się, likwidując pozostałych członków inkaskiej arystokracji. Z obawy przed dalszymi prześladowaniami, Sebastian zdecydował się na ucieczkę z Peru wraz z córką, jej mężem oraz wnukiem. Zabrali kosztowności, monety i pamiątki. W 1786 roku rodzina znalazła schronienie w Europie, najpierw w Wenecji. Tam jednak dosięgły ich kolejne tragedie – mąż Uminy został zamordowany przez agentów Watykanu, a sama Umina padła ofiarą zamachu, zginąwszy od ciosu sztyletem. W obliczu tych tragedii, Sebastian znalazł schronienie dla siebie i swojego wnuka w rodzinnych posiadłościach w zamku Czorsztyn, gdzie poświęcił się opiece nad Antoniem.

Wiele lat później, podczas badań genealogicznych w archiwum kościoła Świętego Krzyża w Krakowie, Andrzej Benesz natrafił na niezwykłe znalezisko. Wśród kart starego modlitewnika odnalazł dokument, datowany na 21 czerwca 1797 roku – dzień święta ku czci inkaskiego boga słońca. Dokument ten był aktem adopcyjnym, który przekazywał opiekę nad Antonim Condoranqui-Berzewiczym Wacławowi Beneszowi de Berzewiczy. Od tego momentu Antoni miał być znany jako Antoni Benesz.

A co ze skarbem?

W ciągu wieków, wiele osób próbowało odnaleźć skarb, ukryty w podziemiach czchowskiego zamku, jednak bez powodzenia. Dopiero w trakcie prac renowacyjnych na zamku w latach 90. XX wieku, zainteresowanie tą legendą ponownie ożyło.  Badania radiestetów wskazują na istnienie 14-15 metrów pod ziemią dużej komnaty i obecność metali. Inwestorzy, którzy podjęli się odbudowy zamku, kierowali się prawdopodobnie nie tylko pasją do historii, ale także chęcią rozwikłania zagadki zaginionego skarbu.

Odkryte tajemnicze podziemia mogły służyć jako skrytki, jednak mimo licznych prób, do tej pory nie znaleziono żadnych bezpośrednich dowodów na istnienie skarbu. Niemniej jednak, sam zamek stał się atrakcją turystyczną, a legenda o skarbie przyciąga zarówno badaczy, jak i zwykłych turystów, którzy marzą o odkryciu zaginionych bogactw.

Prawda Czy Mit?

Choć historia o skarbie Inków w zamku Tropsztynie wydaje się być piękną bajką, to nie brakuje jej elementów, które mogłyby świadczyć o prawdziwości tej legendy. Ród Duninów rzeczywiście istniał i miał wpływ na wiele historycznych wydarzeń. Wiadomo też, że Europejczycy, którzy wracali z Nowego Świata, często przywozili ze sobą egzotyczne skarby, które mogły zostać ukryte w trudno dostępnych miejscach, takich jak zamki czy klasztory.

Dodatkowo, połączenie legendy z faktycznymi odkryciami archeologicznymi w zamku, jak i istniejącymi dokumentami, które wspominają o skarbach, dodaje całej historii aury tajemniczości. Czy to możliwe, że skarb rzeczywiście istnieje, a jedynie czeka na swojego odkrywcę? A może to tylko legenda, która przez wieki była rozbudowywana przez kolejne pokolenia, chcące nadać miejscu dodatkowego znaczenia?


Tajemnicze Zgony i Niewyjaśnione Wydarzenia

Przez lata wokół zamku w Tropsztynie i związanej z nim legendy narosło wiele opowieści o dziwnych i niewyjaśnionych zgonach osób, które zbyt mocno zbliżyły się do odkrycia skarbu.

Antoni Dunin, który intensywnie zajmował się badaniem historii zamku i skarbu, zmarł w tajemniczych okolicznościach w wieku zaledwie 35 lat. Oficjalnie uznano, że była to nagła choroba, jednak lokalne przekazy sugerują, że jego śmierć była związana z klątwą, która rzekomo ciążyła na skarbie.

W latach 20. XX wieku do Tropsztyna przybył francuski archeolog, który twierdził, że posiada informacje na temat lokalizacji skarbu Inków. Po kilku tygodniach intensywnych poszukiwań, archeolog zaginął bez śladu. Nigdy nie odnaleziono jego ciała, a jedynym śladem była porzucona na wzgórzu niedaleko zamku torba z notatkami, w których wspominał o tajemniczych podziemiach.

Kolejna tajemnicza śmierć dotyczy  badaczy w 1974 roku, kiedy podczas trwających w zamku prac archeologicznych całą grupa zginęła w wyniku zawalenia się fragmentu murów w jednej z podziemnych komnat. Śledztwo wykazało, że zawalenie było wynikiem nienaturalnej erozji, jednak lokalni mieszkańcy wierzą, że była to kara za próbę odnalezienia skarbu.

Kolejną ofiarą klątwy był wspomniany wcześniej Andrzej Benesz,  prawnuk Antoniego. Andrzej, człowiek niezwykle wykształcony i wpływowy – pełnił funkcję wicemarszałka Sejmu PRL – zainteresował się legendą, która krążyła w jego rodzinie od pokoleń. W 1946 roku, w zamku w Niedzicy, dokonał przełomowego odkrycia – znalazł tajemnicze pismo, które miało wiązać skarb Inków z zamkiem w Tropsztynie.

 Portret Jose Gabriela Tupaca Amaru III Condoranqui (po lewej) i zdjęcie Andrzeja Benesza


Według dokumentu, skarb ukryty przez jego przodków mógł spoczywać w zamku w Tropsztynie lub jego najbliższej okolicy. To odkrycie zainspirowało Benesza do przejęcia w 1970 roku ruin zamku Tropsztyn, by rozpocząć poszukiwania mitycznego bogactwa.

Andrzej Benesz nie zdążył jednak zrealizować swoich planów. W 1976 roku zginął w tajemniczym wypadku samochodowym, co wywołało lawinę spekulacji. Wypadek miał miejsce na prostej drodze, co budziło podejrzenia, że mogła to być nieprzypadkowa tragedia. Niektórzy uważali, że klątwa, która miała ciążyć nad skarbem Inków, dotknęła również Andrzeja, gdyż złamał on zakaz poszukiwań, ignorując ostrzeżenia przodków.

Jego śmierć przerwała prace badawcze nad skarbem, a zamek w Tropsztynie znów popadł w zapomnienie, owiany legendą i strachem przed przekleństwem, które miało spaść na każdego, kto próbowałby odnaleźć ukryte bogactwa.


 Kipu, o którym mówi się, że było ukryte na zamku w Czorsztynie.

Najnowszym przypadkiem działania klątwy jest niewyjaśniona śmierć poszukiwacza skarbów w 2005 roku – Jeden z bardziej znanych współczesnych poszukiwaczy skarbów, Tomasz Z., który intensywnie badał legendę skarbu Inków i prowadził poszukiwania w Tropsztynie, zmarł w tajemniczych okolicznościach w 2005 roku. Oficjalną przyczyną śmierci był zawał serca, jednak przyjaciele Tomasza twierdzili, że przed śmiercią skarżył się na dziwne zjawiska, które miały miejsce podczas jego poszukiwań.

Czy skarb Inków rzeczywiście istnieje?

Mimo licznych poszukiwań i badań, skarb Inków w zamku Tropsztynie nigdy nie został odnaleziony. Niektórzy twierdzą, że skarb ten jest jedynie legendą, która miała na celu odstraszanie intruzów, inni wierzą, że bogactwa wciąż są ukryte gdzieś w niedostępnych podziemiach zamku.

Zamek w Tropsztynie, odrestaurowany w latach 90. XX wieku, stał się popularną atrakcją turystyczną, przyciągającą zarówno miłośników historii, jak i poszukiwaczy przygód. Mimo to, tajemnicze zgony i niewyjaśnione zniknięcia osób związanych z poszukiwaniami skarbu wciąż budzą niepokój i dodają legendzie mrocznego charakteru.

Legenda o skarbie Inków w zamku Tropsztynie jest jedną z najbardziej fascynujących, ale też budzących grozę opowieści w polskiej historii. Czy bogactwa rzeczywiście istnieją, czy też są jedynie wymysłem ludzkiej wyobraźni, wciąż pozostaje zagadką. Jednak liczba niewyjaśnionych zgonów i tajemniczych wydarzeń związanych z tą historią sprawia, że zamek w Tropsztynie pozostaje miejscem, które warto odwiedzić – choćby po to, by na własne oczy przekonać się o niezwykłej atmosferze tego miejsca.

 

Bibliografia:

Mariusz Wollny „Krew Inków”, wyd. Alter Radosław Palonka, Kraków 2012

https://www.spottinghistory.com/view/4728/tropsztyn-castle/

https://www.krakowpost.com/7294/2013/11/the-legendary-inca-treasure-of-polands-czorsztyn-castle

www.mojamalopolska.pl


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zabawka Jezusa- relikwia dająca nadprzyrodzoną moc.

Okrucieństwa japońskiej Jednostki 731

Tajemnica Marii Magdaleny