Zakon Syjonu- nierozwiązana zagadka. Kapsułka
Zakon Syjonu czym było a właściwie czym jest tajemnicze bractwo”
Jakiej tajemnicy strzegą członkowie Zakonu?
Czy prawdą jest, że Jezus i Maria Magdalena byli małżeństwem i mieli dzieci?
Co do samego istnienia Zakonu Syjonu (Prieure de Sion z fr. prieure, przeorstwo; Sion to łacińska nazwa Góry Syjon, gdzie Dawid założył Jerozolimę) nie mamy pewności, że takowy istniał. Niektórzy nawet nie wierzą, że takie bractwo zostało utworzone w XX wieku. Ta teoria ma swoje źródło w skandalu, jaki wywołał Pierre Plantard w 1956 r. twierdząc, że to on jest założycielem Zakonu, spadkobiercy średniowiecznego bractwa założonego przez Godfreya De Bouillona. Plantard twierdził, że Zakon jest "rozległą organizacją liczącą tysiące ludzi, a jego członkowie posiadają sekrety, które powaliłby chrześcijaństwo na łopatki". On sam miał być jego Wielkim Mistrzem i pochodzić z francuskiej rodziny królewskiej. W czasopiśmie zakonnym znajdujemy informację, że jego zadaniem było „organizowanie obrony prawa i wolność przystępnych cenowo mieszkań”- ta część działalności trwała rok.
Kiedy w 1993r został on postawiony przed sądem, odwołał wszystko co wcześniej mówił, i stwierdził, że cała historia Zakonu jest przez niego zmyślona. Plantard chciał wejść do wpływowego francuskiego środowiska ezoteryków i monarchistów.
Czy jednak na pewno?
Zdania na temat Zakonu Syjonu są podzielone do dzisiaj. Jedni twierdzą, że powstał on w średniowieczu i działał aż do XVII wieku. Inni uważają, że nigdy nie było takiej organizacji, a legenda została stworzona do zdyskredytowania Kościoła. Jeszcze inni uważają, że Bractwo działa do dzisiaj, a należeli do niego m.in. Robert Boyle, Wiktor Hugo, Isaak Newton, Claude Debussy, Jean Cocteau i oczywiście Leonardo da Vinci.
A jak mówi historia?
Zakon Syjonu został założony przez Godfreya de Bouillon w 1099 roku. Godfrey (Godfryd) był księciem Lotaryngii i jednym z przywódców I krucjaty w 1096r. Po zdobyciu Jerozolimy został pierwszym władcą Królestwa Jerozolimy. Unikał jednak tytułu króla i wolał się nazywać księciem ( princips ) i Advocatus Sancti Sepulchri , czyli Adwokatem Grobu Pańskiego (jest on wspomniany w „Kodzie Leonarda da Vinci” Dana Browna).
Zakon miał strzec „największej tajemnicy chrześcijaństwa”. Jego zbrojnym ramieniem został Zakon templariuszy, który opiekując się Świątynią Jerozolimską miał wejść w posiadanie tajemniczych rękopisów zawierających oryginalne przykazania chrześcijaństwa, relikwii a także słynnego Św. Graala. Ten skarb dał im ogromną władzę i wpływy w Watykanie.
Bractwo Syjonu było więc strażnikiem rodowej „linii krwi Jezusa Chrystusa i św. Marii Magdaleny”. Kościół nie mógł sobie pozwolić na uznanie prawdziwości tej tajemnicy, ponieważ podważyłoby to cały kanon chrześcijański i uprzywilejowaną pozycję duchowieństwa. Dlatego też miał walczyć z bractwem i doprowadzić go do rozwiązania w XVII w. Ponadto miał też likwidować potencjalnych potomków Jezusa, żeby zapewnić bezpieczeństwo papieskiej sukcesji pochodzącej od Św. Piotra, a nie na podstawie prawa dziedziczenia od strony Marii Magdaleny.
Od tej pory strażnicy działają w ukryciu, podobno aż do dzisiaj.
Ogromne zainteresowanie Zakonem zostało zainspirowane książką Dana Browna "Kod Leonardo da Vinci" i jej ekranizacją. Wiele wątków jest zgodne z prawdą historyczną, chociaż nie koniecznie w takim ujęciu, w jakim przedstawił je autor. Do swojej książki wykorzystał "Templariusze. Tajemni strażnicy tożsamości Jezusa" Lynna Picknetta i Clive’a Prince’a z 1997 r. Jej autorzy twierdzą, że "boski rodowód jest rzeczywistością, a największe tajne organizacje są za utworzeniem Stanów Zjednoczonych Europy".
Dziedzictwo Zakonu ma wiązać się też z tajemnicą ks. B. Sauniera i kościoła w Rennes le Chateau.
Czy możemy dziś jednoznacznie potwierdzić jego istnienie? Nie, ale stanowi to kolejny temat do snucia teorii spiskowych.
Źródła:
https://facet.onet.pl/strefa-tajemnic/zakon-syjonu-kto-strzeze-dzis-jego-tajemnic/g8z8j9l
http://niniwa22.cba.pl/straznicy_swietego_graala.htm
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zakon_Syjonu
Komentarze
Prześlij komentarz