Tajemnice "Ostatniej wieczerzy" Leonardo da Vinci cz. II
Inspiracja: „Tajemna wieczerza" Javier Sierra, wyd. Albatros 2006 r.
„Zawsze gdy podziwiasz jakiś obraz, pamiętaj, że zgłębiasz najbardziej szlachetną spośród sztuk. Nigdy nie pozostawaj na powierzchni: przedostań się do wnętrza sceny, poruszaj się wśród przedmiotów i postaci, poszczególnych elementów, odkrywaj geometrię, myszkuj w tle. W ten sposób odkryjesz prawdziwe znaczenie tego obrazu. Lecz ostrzegam: do tego potrzeba odwagi! Nierzadko to, co odkrywamy na takim malowidle ściennym jak to, które masz przed oczami, znacznie odbiega od tego, czego oczekiwaliśmy (…)”
cytat z książki „Tajemna Wieczerza”.
„Ostatnia Wieczerza” to dzieło, które wzbudza tak wiele emocji, jak wiele jest teorii na jego temat. Wielu badaczy, setki hipotez i snucie teorii spiskowych powodują, że obraz Leonarda cieszy się ogromną popularnością. Nie sposób odnieść się do choćby części z nich, i dlatego wybrałam tylko kilka.
Malowidło powstało na zamówienie księcia Mediolanu Ludovico Sforzy. Da Vinci malował fresk przez 3 lata. Posłużył się on nietypową techniką, która niestety okazała się nietrwała (gdyby był on namalowany farbami wodnymi na mokrym tynku wapiennym, byłby niezwykle trwały). Użyte farby nie wiązały się z gipsem i dlatego bardzo słabo trzymały się ściany, co z kolei doprowadziło do ich złuszczenia.
Mówiono, że malowidło miało być malowane pod natchnieniem Ducha Św. i miało być wieczne, ale niestety już za życia artysty zaczęło się psuć i powoli rozpadać. Mimo wielu renowacji jest niestety w nie najlepszym stanie. Uważa się, że do dzisiaj przetrwało zaledwie 20 proc. oryginalnego dzieła.
A teraz troszkę historii.
Pod koniec 1494r Lodovico Sforza poprosił Leonarda da Vinci o wykonanie malowidła Ostatniej Wieczerzy w klasztorze Santa Maria delle Grazie. Razem, a właściwie obok miał pracować Giovanni Donato da Motorfano, który miał namalować scenę „Ukrzyżowania”. Nie było to nic dziwnego, ponieważ często zapraszano dwóch artystów do pracy w tym samym czasie, aby nawzajem siebie dopingowali ( tak samo było podczas malowania fresków w Kaplicy Sykstyńskiej). W przeciwieństwie do Leonarda, Giovanni miał spore doświadczenie w malowaniu fresków.
Już od początku były problemy, mistrz nałożył bowiem zbyt gruby tynk (mieszankę trocin, sukna, kleju wapna i piasku) i na szablonie mającym 9 m szerokości rozpoczął pracę. Niestety tynk nie był wyschnięty, stąd późniejsze kłopoty. Do malowania używał farb olejnych, które sam tworzył (olej z orzechów, lnu, gorczycy i jałowca) i malował dzieło oboma rękami, często rozcierając poślinionym kciukiem farby (stąd można by pobrać DNA). Nieprawdopodobnie się przy tym cieszył, bo sam proces mieszania i podgrzewania mieszanki, służył mu do poszukiwania idealnej kompozycji- a takie poszukiwanie było dla mistrza najcenniejsze (prawdopodobnie korzystał z pracy Theophilusa Presbytera, który na przełomie XI/XII wieku opisał zastosowanie oleju jako podstawy do pigmentu).
Planując malowidło Leonardo wymierzył ścianę i tam gdzie miał być nos Chrystusa wbił gwóźdź, po czym rozprowadził sznurki tworząc idealną symetrię. Wyznaczył 4 grupy po trzech Apostołów i trzy okna za Chrystusem w każdej z nich (co mogło być nawiązaniem do Trójcy Świętej).
Jako główny temat Leonardo wybrał ten moment, kiedy Jezus powiedział do uczniów: „Jeden z was mnie zdradzi”. Oblicza i gesty apostołów przedstawiają całą gamę uczuć – zdziwienie, oburzenie, szok, strach, gniew.
Najwięcej wątpliwości budzą postacie zebranych przy stole apostołów. W samym centrum mamy oczywiście postać Chrystusa, nieco większą od pozostałych (żeby zachować odpowiednią perspektywę nazywaną magiczną) i świętego Jana (zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, że jest to Maria Magdalena- bo Jan ma piękną kobiecą twarz i długie włosy). Maria Magdalena uważana jest zresztą przez niektórych za żonę Chrystusa, matkę jego dzieci i założycielkę dynastii Merowingów. Fakt ten miałaby potwierdzać litera „M”, którą tworzą kontury ciał pary. Podobno oznacza słowo „Matrimonio”, które w tłumaczeniu oznacza „małżeństwo”. Poza tym rzekomym symbolem Marii jest też węzeł, symbol małżeństwa. Jednocześnie niektórzy historycy twierdzą, że na obrazie widnieje podpis Leonarda da Vinci - litera „V”.
Zagadką jest również nóż trzymany prawdopodobnie przez Judasza- co ma oznaczać gotowość do zadania ciosu- zdrady. Jednak, gdyby faktycznie miała być to jego dłoń, to musiałaby być ułożona zupełnie pod innym kątem, bo taki skręt złamałby mu przegub. Nóż widać zza pleców Judasza i tak naprawdę jest on najbliżej niewidocznej dłoni Piotra- więc pewnie to on trzyma nóż. Pytanie dlaczego? Może tym właśnie nożem Piotr odciął ucho jednemu z żołnierzy, którzy przyszli pojmać Zbawiciela?. Jednak kiedy przeliczymy dłonie, okaże się, że jest ich 27, do kogo więc należy ta ręka trzymająca nóż i co ona oznacza? Może jest to błąd Leonarda, który nie zauważył i nie przemalował jej?
Judasz za to trzyma sakiewkę- z pewnością symbol zapłaty za zdradę- co jest najprostsze do interpretacji.
Modelem dla postaci Judasza był pospolity złodziej, którego Leonardo znalazł w tłumie. Ponieważ miał bardzo wyrazistą twarz, rzucił się w oczy mistrzowi (Leonardo tak długo poił go winem, aż uzyskał odpowiedni wyraz twarzy, odpowiadający wizji Judasza- człowieka z jednej strony niewinnego z drugiej zaś skażonego złem).
Zresztą ten sam człowiek wcześniej był też modelem dla postaci Jezusa. Podobno Leonardo zobaczył w kościelnym chórze młodego śpiewaka - tak uduchowionego i czystego, że nie było wątpliwości, że znalazł modela dla postaci Zbawiciela. Potem, kiedy przez kolejne trzy lata szukał modela dla Judasza, znalazł pijaka i złodzieja. Po namalowaniu wizerunku zdrajcy Jezusa, pijak podszedł do obrazu i przyznał, że widział go już wcześniej. Okazało się, że trzy lata wcześniej był wzorowym obywatelem, pracował i nawet śpiewał w chórze- tam właśnie wypatrzył go Mistrz i uwiecznił go na fresku.
Święty Tomasz z kolei przedstawiony jako brodaty mężczyzna wyciągający palec do góry, co oznaczałoby że to ten palec, którym później dotknął rany Chrystusa już po Jego zmartwychwstaniu.
Szymon Apostoł miał być wzorowany na wizerunku samego Platona i symbolizować grecką mądrość.
„W Galerii Uffizi we Florencji znajduje się popiersie Platona, przypisywane greckiemu rzeźbiarzowi Silanionowi, który, o ile nam wiadomo, jako jedyny przedstawił filozofa za jego życia na rozkaz Mitrydatesa w 325 r. p.n.e. Być może mowa tu o tym właśnie popiersiu florenckim lub jakiejś jego kopii, bowiem w istocie rzeźba jest zadziwiająco podobna do apostoła Szymona z Ostatniej Wieczerzy” (przyp. autor książki).
Oczywiście Leonardo również swój wizerunek umieścił na malowidle i jak wszyscy zgodnie twierdzą, jest on Judą Tadeuszem.
Kolejną tajemnicą są zapisane w dziele litery. Mają one oznaczać przydomki, które Jezus nadał każdemu uczniowi. I tak np. Mateusz to Voragine, oznacza „dar bystrości”, Szymon Piotr trzy razy zaparł się Chrystusa, dlatego jest literą „N” od Negatio, a biorąc po każdej pierwszej literze każdego z Apostołów „tworzy” się napis: MUT NEM A LOS NOC. Ale ponieważ Leonardo da Vinci zawsze pisał od tyłu trzeba to czytać w odbiciu w lustrze, czyli CON-SOL-A-MEN-TUM.
Consolamentum (z łac. consolari – „pocieszać”) – to jeden z sakramentów Katarów, zapewniający odpuszczenie grzechów i symbolizujący przyjęcie wiernego lub wiernej do grupy Doskonałych- stąd też hipoteza, jakoby Leonardo był Katarem (Doskonały- to człowiek, który po przyjęciu sakramentu nie popełnił już żadnego grzechu i z chwilą śmierci automatycznie otrzymywał zbawienie).
Znaczący na obrazie staje się także symbol koła- naczynia i chleba na białym stole-ołtarzu oznaczające pierwszą Eucharystię, Krew i Ciało Chrystusa.
Wiele sporów toczy się wokół dwóch następnych elementów. Pierwszym jest symbolika naczynia z rozsypaną solą, która leży koło Judasza. Rozsypana sól symbolizuje nieszczęście, porażkę, utratę wiary w Chrystusa.
Rozsypana sól na reprodukcji obrazu.
Drugim jest problem gatunku ryby, która leży na stole (nie ma zwyczajowej baraniny- dlaczego? bo Leonardo był wegetarianinem). Niektórzy uważają, że jest to śledź, inni że węgorz???
Jest to ważne ze względu na znaczenie tych ryb- śledź oznacza osobę, która zaprzecza religii ( Piotr zaparł się trzy razy Jezusa), węgorz natomiast symbolizuje wiarę w Jezusa- może to jednak zbyt daleko idące poszukiwania symboli ukrytych w malowidle Leonarda? ( Katarowie nie jedli żadnego pożywienia, które pochodziłoby ze stosunku płciowego- jedli tylko ryby, bo wierzyli, że one nie kopulują- kolejna hipoteza dot. przynależności religijnej Leonarda).
Patrząc na dzieło, uwagę przyciąga przede wszystkim osoba Jezusa. Jego postać ma kształt trójkąta równobocznego- jednej z idealnych figur symbolizującej niebiańską doskonałość. Niektórzy mogą twierdzić, że wygląda to na literę A- Alfa- początek- początek nowego lub piramidę- czyli miejsce, w którym łączą się dwa równoległe światy: boski i ludzki. Ciekawe...
Tworząc malowidło Leonardo, zgodnie z jego charakterem i po skrupulatnym analizowaniu wszystkich jego części, niestety opóźniał jego ukończenie. Doszło nawet do tego, że Lodovico zagroził, że nie wypłaci mu umówionych 2000 dukatów (obecnie byłoby to ok.350 tysięcy dolarów). Obrażony Leonardo wyjechał z Mediolanu, ale koniec końców udało się go udobruchać i artysta skonczył swoje dzieło.
Istnieje również hipoteza, że jednym z argumentów dla ponaglenia mistrza było widmo bankructwa klasztoru, bowiem Leonardo przez kilka miesięcy razem ze swoimi uczniami i przyjaciółmi stołował się w klasztornej kuchni i bynajmniej nie jedli potraw serwowanych mnichom. Dokumentem potwierdzającym takie zachowanie Leonarda jest list przeora Vicenza Bandella do księcia Lodovica il Moro, napisany w Wielkim Tygodniu 1496 roku „Panie, minęło już dwanaście miesięcy, odkąd przysłaliście do mnie mistrza Leonarda z zadaniem wykonania zleconej pracy. Przez cały ten czas nie uczynił na naszej ścianie ani jednego maźnięcia pędzlem. Za to w naszych piwnicach dokonał tak wielkich spustoszeń, że niemal zupełnie je osuszył, albowiem mistrz Leonardo chce sprawdzić wszelkie możliwe wina, by wybrać najwłaściwsze dla jego wielkiego dzieła: żadne inne nie wchodzi w rachubę. A co więcej, przez cały ten czas moi bracia cierpią głód, a to dlatego, że mistrz Leonardo dysponuje wedle własnego uznania naszymi kuchniami, tak za dnia jak i nocą, przygotowując dania, które, jak twierdzi, są odpowiednie na jego stół. Lecz nigdy nie jest zadowolony z rezultatów i co więcej, dwa razy dziennie sadza przy stole swych uczniów i sługi, częstując ich tymi potrawami. Panie, błagam Was, byście ponaglili mistrza Leonarda, by wykonał swe dzieło, ponieważ dalsze pozostawanie tu jego samego i jego ludzi doprowadzi nas do nędzy”. (cyt. za Javierem Sierra)
Podobno Leonardo tłumaczył takie zachowanie koniecznością przestudiowania sylwetek jedzących, aby móc wiernie je odtworzyć na obrazie.
Studium Apostołów do malowidła.
Późniejsza historia dzieła nie przedstawia się kolorowo.
W 1500 roku powódź w Mediolanie spowodowała nieodwracalne uszkodzenie obrazu, ale zamiast odrestaurować arcydzieło, mnisi w 1566 r. wybili w ścianie drzwi, które „odcięły” nogi Chrystusa. Nieco później nad głową Zbawiciela zawieszono herb mediolański.
Kiedy Mediolan był pod okupacją wojsk francuskich, w kościele zrobiono stajnię, a żołnierze zabawiali się celując w obraz. Mistrzostwem było strzelić w oko każdej namalowanej postaci.
W 1943 r. podczas bombardowania Mediolanu refektarz został zniszczony i kiedy wydawało się, że obraz został stracony na zawsze, okazało się, że jedna za ścian została nienaruszona- i to właśnie ta na której był on namalowany - uratował ją dach, który zawalił się w taki sposób, że uchronił ścianę przed rozpadem.
Po prawej ocalała ściana z malowidłem, zdjęcie z 1943 roku. http://polimaty.pl/2016/03/ostatnia-wieczerza/
Kolejną ciekawostką jest to, że „Ostatnia Wieczerza” Leonarda da Vinci posiada swoją drugą wersję, a nawet trzecią…
Podczas pracy nad książką „Młody Leonardo: Ewolucja rewolucyjnego artysty, 1477-1492” jej autorzy Jean-Pierre Isbouts i Christopher Heath Brown, zupełnie przypadkowo odkryli, że w opactwie w Tongerlo niedaleko Antwerpii znajduje się replika Ostatniej Wieczerzy, wykonana na płótnie przez uczniów Leonarda. Prawdopodobnie Jezusa i Jana namalował sam artysta. Obraz pochodzi z 1507 r. i był wykonany na zlecenie króla Francji Ludwika XII. Do namalowania obrazu użyto tych samych szkiców, co w przypadku fresku, dlatego można sobie łatwo wyobrazić jak wyglądało mediolańskie malowidło w okresie swojej świetności.
Replika Ostatniej Wieczerzy 1507 r., opactwo Tongerlo w Belgii, zob. https://www.youtube.com/watch?v=q7iSp-ErDYk&t=1s
Pracownia Leonarda około 1520 r. zrealizowała także trzecią kopię „Ostatniej Wieczerzy”, która obecnie należy do londyńskiej Royal Academy. Nie jest ona jednak tak wierną repliką jak belgijska.
Co ciekawe jest jeszcze jedna kopia malowidła. Wykonana prawdopodobnie przez kolejnego ucznia Leonarda- Cesare da Sesto, znajduje się obecnie w Kościele Św. Ambrożego w Szwajcarii.
Ostatnia znana kopia Ostatniej Wieczerzy w Kościele Św. Ambrożego w Szwajcarii
Jest wiele zadziwiających historii, z których jeszcze dwie wydają się całkiem interesujące, chociaż mało prawdopodobne.
Pierwsza dotyczy wyników badań watykańskiej badaczki Sabriny Sforza Galitzii z 2010 r, która uważa, że Leonardo wskazał na fresku datę końca świata. Badając matematyczne i astrologiczne elementy malowidła w tzw. przestrzeni lunety czyli elementu sklepienia nad oknem w środkowej części (nad postacią Jezusa) odkryła zagadkę. Po jej rozwiązaniu wysunęła hipotezę, że Leonardo umieścił tam datę 4006 r. i informację o tym, że świat zginie w wyniku apokaliptycznego potopu trwającego od 31 marca do 1 listopada i od tej
daty zacznie się "nowy początek ludzkości". Jego zaszyfrowane w „Ostatniej Wieczerzy” przesłanie określono również jako „tajne posłanie Dnia Sądu Ostatecznego”.
Jak ona to odczytała, tego nie wie nikt… Badaczka zapowiedziała także kontynuację prac nad innymi dziełami mistrza, które mają wyjaśnić jego ukryte przepowiednie.
Postać Jezusa na "Ostatniej Wieczerzy"
http://www.magazynsztuki.pl/ostatnia-wieczerza-leonardo-da-vinci/, stan obecny
Modelem dla postaci Judasza był pospolity złodziej, którego Leonardo znalazł w tłumie. Ponieważ miał bardzo wyrazistą twarz, rzucił się w oczy mistrzowi (Leonardo tak długo poił go winem, aż uzyskał odpowiedni wyraz twarzy, odpowiadający wizji Judasza- człowieka z jednej strony niewinnego z drugiej zaś skażonego złem).
Zresztą ten sam człowiek wcześniej był też modelem dla postaci Jezusa. Podobno Leonardo zobaczył w kościelnym chórze młodego śpiewaka - tak uduchowionego i czystego, że nie było wątpliwości, że znalazł modela dla postaci Zbawiciela. Potem, kiedy przez kolejne trzy lata szukał modela dla Judasza, znalazł pijaka i złodzieja. Po namalowaniu wizerunku zdrajcy Jezusa, pijak podszedł do obrazu i przyznał, że widział go już wcześniej. Okazało się, że trzy lata wcześniej był wzorowym obywatelem, pracował i nawet śpiewał w chórze- tam właśnie wypatrzył go Mistrz i uwiecznił go na fresku.
Święty Tomasz z kolei przedstawiony jako brodaty mężczyzna wyciągający palec do góry, co oznaczałoby że to ten palec, którym później dotknął rany Chrystusa już po Jego zmartwychwstaniu.
Szymon Apostoł miał być wzorowany na wizerunku samego Platona i symbolizować grecką mądrość.
„W Galerii Uffizi we Florencji znajduje się popiersie Platona, przypisywane greckiemu rzeźbiarzowi Silanionowi, który, o ile nam wiadomo, jako jedyny przedstawił filozofa za jego życia na rozkaz Mitrydatesa w 325 r. p.n.e. Być może mowa tu o tym właśnie popiersiu florenckim lub jakiejś jego kopii, bowiem w istocie rzeźba jest zadziwiająco podobna do apostoła Szymona z Ostatniej Wieczerzy” (przyp. autor książki).
Oczywiście Leonardo również swój wizerunek umieścił na malowidle i jak wszyscy zgodnie twierdzą, jest on Judą Tadeuszem.
Kolejną tajemnicą są zapisane w dziele litery. Mają one oznaczać przydomki, które Jezus nadał każdemu uczniowi. I tak np. Mateusz to Voragine, oznacza „dar bystrości”, Szymon Piotr trzy razy zaparł się Chrystusa, dlatego jest literą „N” od Negatio, a biorąc po każdej pierwszej literze każdego z Apostołów „tworzy” się napis: MUT NEM A LOS NOC. Ale ponieważ Leonardo da Vinci zawsze pisał od tyłu trzeba to czytać w odbiciu w lustrze, czyli CON-SOL-A-MEN-TUM.
Consolamentum (z łac. consolari – „pocieszać”) – to jeden z sakramentów Katarów, zapewniający odpuszczenie grzechów i symbolizujący przyjęcie wiernego lub wiernej do grupy Doskonałych- stąd też hipoteza, jakoby Leonardo był Katarem (Doskonały- to człowiek, który po przyjęciu sakramentu nie popełnił już żadnego grzechu i z chwilą śmierci automatycznie otrzymywał zbawienie).
Znaczący na obrazie staje się także symbol koła- naczynia i chleba na białym stole-ołtarzu oznaczające pierwszą Eucharystię, Krew i Ciało Chrystusa.
Wiele sporów toczy się wokół dwóch następnych elementów. Pierwszym jest symbolika naczynia z rozsypaną solą, która leży koło Judasza. Rozsypana sól symbolizuje nieszczęście, porażkę, utratę wiary w Chrystusa.
Drugim jest problem gatunku ryby, która leży na stole (nie ma zwyczajowej baraniny- dlaczego? bo Leonardo był wegetarianinem). Niektórzy uważają, że jest to śledź, inni że węgorz???
Jest to ważne ze względu na znaczenie tych ryb- śledź oznacza osobę, która zaprzecza religii ( Piotr zaparł się trzy razy Jezusa), węgorz natomiast symbolizuje wiarę w Jezusa- może to jednak zbyt daleko idące poszukiwania symboli ukrytych w malowidle Leonarda? ( Katarowie nie jedli żadnego pożywienia, które pochodziłoby ze stosunku płciowego- jedli tylko ryby, bo wierzyli, że one nie kopulują- kolejna hipoteza dot. przynależności religijnej Leonarda).
Patrząc na dzieło, uwagę przyciąga przede wszystkim osoba Jezusa. Jego postać ma kształt trójkąta równobocznego- jednej z idealnych figur symbolizującej niebiańską doskonałość. Niektórzy mogą twierdzić, że wygląda to na literę A- Alfa- początek- początek nowego lub piramidę- czyli miejsce, w którym łączą się dwa równoległe światy: boski i ludzki. Ciekawe...
Tworząc malowidło Leonardo, zgodnie z jego charakterem i po skrupulatnym analizowaniu wszystkich jego części, niestety opóźniał jego ukończenie. Doszło nawet do tego, że Lodovico zagroził, że nie wypłaci mu umówionych 2000 dukatów (obecnie byłoby to ok.350 tysięcy dolarów). Obrażony Leonardo wyjechał z Mediolanu, ale koniec końców udało się go udobruchać i artysta skonczył swoje dzieło.
Istnieje również hipoteza, że jednym z argumentów dla ponaglenia mistrza było widmo bankructwa klasztoru, bowiem Leonardo przez kilka miesięcy razem ze swoimi uczniami i przyjaciółmi stołował się w klasztornej kuchni i bynajmniej nie jedli potraw serwowanych mnichom. Dokumentem potwierdzającym takie zachowanie Leonarda jest list przeora Vicenza Bandella do księcia Lodovica il Moro, napisany w Wielkim Tygodniu 1496 roku „Panie, minęło już dwanaście miesięcy, odkąd przysłaliście do mnie mistrza Leonarda z zadaniem wykonania zleconej pracy. Przez cały ten czas nie uczynił na naszej ścianie ani jednego maźnięcia pędzlem. Za to w naszych piwnicach dokonał tak wielkich spustoszeń, że niemal zupełnie je osuszył, albowiem mistrz Leonardo chce sprawdzić wszelkie możliwe wina, by wybrać najwłaściwsze dla jego wielkiego dzieła: żadne inne nie wchodzi w rachubę. A co więcej, przez cały ten czas moi bracia cierpią głód, a to dlatego, że mistrz Leonardo dysponuje wedle własnego uznania naszymi kuchniami, tak za dnia jak i nocą, przygotowując dania, które, jak twierdzi, są odpowiednie na jego stół. Lecz nigdy nie jest zadowolony z rezultatów i co więcej, dwa razy dziennie sadza przy stole swych uczniów i sługi, częstując ich tymi potrawami. Panie, błagam Was, byście ponaglili mistrza Leonarda, by wykonał swe dzieło, ponieważ dalsze pozostawanie tu jego samego i jego ludzi doprowadzi nas do nędzy”. (cyt. za Javierem Sierra)
Podobno Leonardo tłumaczył takie zachowanie koniecznością przestudiowania sylwetek jedzących, aby móc wiernie je odtworzyć na obrazie.
Późniejsza historia dzieła nie przedstawia się kolorowo.
W 1500 roku powódź w Mediolanie spowodowała nieodwracalne uszkodzenie obrazu, ale zamiast odrestaurować arcydzieło, mnisi w 1566 r. wybili w ścianie drzwi, które „odcięły” nogi Chrystusa. Nieco później nad głową Zbawiciela zawieszono herb mediolański.
Kiedy Mediolan był pod okupacją wojsk francuskich, w kościele zrobiono stajnię, a żołnierze zabawiali się celując w obraz. Mistrzostwem było strzelić w oko każdej namalowanej postaci.
W 1943 r. podczas bombardowania Mediolanu refektarz został zniszczony i kiedy wydawało się, że obraz został stracony na zawsze, okazało się, że jedna za ścian została nienaruszona- i to właśnie ta na której był on namalowany - uratował ją dach, który zawalił się w taki sposób, że uchronił ścianę przed rozpadem.
Kolejną ciekawostką jest to, że „Ostatnia Wieczerza” Leonarda da Vinci posiada swoją drugą wersję, a nawet trzecią…
Podczas pracy nad książką „Młody Leonardo: Ewolucja rewolucyjnego artysty, 1477-1492” jej autorzy Jean-Pierre Isbouts i Christopher Heath Brown, zupełnie przypadkowo odkryli, że w opactwie w Tongerlo niedaleko Antwerpii znajduje się replika Ostatniej Wieczerzy, wykonana na płótnie przez uczniów Leonarda. Prawdopodobnie Jezusa i Jana namalował sam artysta. Obraz pochodzi z 1507 r. i był wykonany na zlecenie króla Francji Ludwika XII. Do namalowania obrazu użyto tych samych szkiców, co w przypadku fresku, dlatego można sobie łatwo wyobrazić jak wyglądało mediolańskie malowidło w okresie swojej świetności.
Pracownia Leonarda około 1520 r. zrealizowała także trzecią kopię „Ostatniej Wieczerzy”, która obecnie należy do londyńskiej Royal Academy. Nie jest ona jednak tak wierną repliką jak belgijska.
Co ciekawe jest jeszcze jedna kopia malowidła. Wykonana prawdopodobnie przez kolejnego ucznia Leonarda- Cesare da Sesto, znajduje się obecnie w Kościele Św. Ambrożego w Szwajcarii.
Jest wiele zadziwiających historii, z których jeszcze dwie wydają się całkiem interesujące, chociaż mało prawdopodobne.
Pierwsza dotyczy wyników badań watykańskiej badaczki Sabriny Sforza Galitzii z 2010 r, która uważa, że Leonardo wskazał na fresku datę końca świata. Badając matematyczne i astrologiczne elementy malowidła w tzw. przestrzeni lunety czyli elementu sklepienia nad oknem w środkowej części (nad postacią Jezusa) odkryła zagadkę. Po jej rozwiązaniu wysunęła hipotezę, że Leonardo umieścił tam datę 4006 r. i informację o tym, że świat zginie w wyniku apokaliptycznego potopu trwającego od 31 marca do 1 listopada i od tej
daty zacznie się "nowy początek ludzkości". Jego zaszyfrowane w „Ostatniej Wieczerzy” przesłanie określono również jako „tajne posłanie Dnia Sądu Ostatecznego”.
Jak ona to odczytała, tego nie wie nikt… Badaczka zapowiedziała także kontynuację prac nad innymi dziełami mistrza, które mają wyjaśnić jego ukryte przepowiednie.
Inną tajemnicą ukrytą we fresku są zakodowane nuty- tak twierdzi włoski muzyk Giovanni Maria Pala. W 2007 r. stworzył on z tych rzekomych nut 40-sekundową melodię. „To brzmi jak Requiem” - powiedział Giovanni Maria Pala. „To jak ścieżka dźwiękowa, która podkreśla pasję Jezusa”.
Jak twierdzi muzyk to „hymn do Boga”, który powinien być odgrywany na organach piszczałkowych, instrumencie muzycznym, który był najczęściej używany w czasach Leonarda.
Zapis nutowy "odkryty" przez Giovanni Maria Pala
Ileż jeszcze tajemnic ukrywa jeszcze Ostatnia Wieczerza?
Z pewnością wiele, ale to już jest pole do opisu dla badaczy, naukowców, znawców sztuki i oczywiście autorów teorii spiskowych.
Źródła:
https://niezlasztuka.net/o-sztuce/leonardo-da-vinci-ostatnia-wieczerza/
https://stacja7.pl/kultura/zagadkowe-symbole-na-fresku-ostatnia-wieczerza-leonarda-da-vinci/
Jak twierdzi muzyk to „hymn do Boga”, który powinien być odgrywany na organach piszczałkowych, instrumencie muzycznym, który był najczęściej używany w czasach Leonarda.
Ileż jeszcze tajemnic ukrywa jeszcze Ostatnia Wieczerza?
Z pewnością wiele, ale to już jest pole do opisu dla badaczy, naukowców, znawców sztuki i oczywiście autorów teorii spiskowych.
Źródła:
https://niezlasztuka.net/o-sztuce/leonardo-da-vinci-ostatnia-wieczerza/
https://stacja7.pl/kultura/zagadkowe-symbole-na-fresku-ostatnia-wieczerza-leonarda-da-vinci/
Komentarze
Prześlij komentarz