Sokushinbutsu- automumifikacja za życia.
Niektórzy z nas skupiają się na medytacji i relaksowaniu, ale nikt nie myśli, że kiedykolwiek uda się osiągnąć stan, w którym będziemy tak spokojni, że zaczniemy się sami mumifikować.
W 2015 r. odkryto w Mongolii 200-letniego zmumifikowanego mnicha, który jak twierdzi prof. Ganhugiyn Purevbatam, podobno wciąż żyje. Ma to być bardzo głęboka medytacja, tzw. stan tukdamm, który w buddyzmie jest najbliższy stanowi absolutnego oświecenia. To jakby medytujący pozostawał na granicy życia i śmierci. Medytujący może pozostawać w jednej pozycji przez wiele dni. Jego skóra przybiera inny kolor, cera jest wciąż miękka i elastyczna, nie ma zesztywnienia i organizm wciąż powinien wydzielać ciepło. Właśnie w takiej pozycji znaleziono mnicha w Ułan Bator. Ciało zostało przeniesione do państwowego laboratorium kryminalistycznego w celu dalszej analizy.
Jednak, jak się okazuje nie jest to jedyne takie ciało. Pomiędzy rokiem 1081 a 1903 co najmniej 17 mnichom buddyjskim udało się dokonać samomumifikacji, poprzez praktykę religijną znaną jako Sokushinbutsu. Do 2022 r. odkryto 24 mumie Sokushinbutsu. Celem tej praktyki było zademonstrowanie najwyższego aktu poświęcenia i dyscypliny. Naukowcy ustalili, że mnisi przechodzili przez niewiarygodnie ciężki i długi proces automumifikacji i tak naprawdę mumiami stali się jeszcze za życia.
Jednym z najsłynniejszych „medytujących” był pochodzący z Rosji buddyjski duchowny lama Dashi-Dorzho Itigilow. Mężczyzna należał do mniejszości etnicznej Buriatów, gdzie otaczano go wielkim szacunkiem. Nawet gościł u samego cara Mikołaja, który odznaczył go orderem Świętego Stanisława. W 1927 r. Itigilow oznajmił, że najwyższy czas zacząć przygotowywać się do własnego pochówku. Ponieważ pozostali mnisi nie chcieli uczestniczyć w ceremonii, mężczyzna postanowił medytować sam. Usiadł w pozycji kwiatu lotosu i tak już został…
Zgodnie z jego wolą, pochowano go w sosnowej skrzyni. Poprosił on jednak, aby raz na kilkadziesiąt lat ktoś do niej zajrzał i sprawdził, jak „nie do końca umarły” mnich się trzyma. Okazuje się, że mimo upływu 90 lat ciało jest w bardzo dobrej formie. Pojawiły się sugestie, że lama Itigilov tak naprawdę żyje, tylko jest w stanie hibernacji lub w stanie podobnym do nirwany. Niektórzy z mnichów traktują go jak osobę żyjącą, podają mu ręce i rozmawiają z nim. Lama znajduje się na zewnątrz i mimo wilgotności powietrza z ciałem nic się nie dzieje.
Według znawców tematu, sokushinbutsu było po raz pierwszy praktykowane przez mnicha o imieniu Kūkai w IX wieku (znanego pośmiertnie jako Kōbō Daishi), który w 806 roku założył ezoteryczną szkołę buddyzmu Shingon. Sekta Shingon stała się jedną z najpopularniejszych form buddyzmu.
Kūkai zmarł poprzez ograniczenie (i w końcu całkowite zaprzestanie) przyjmowania pożywienia, kontynuując medytację i powtarzając buddyjskie mantry. Legenda mówi, że Kūkai nie umarł tylko wszedł w tzw. nyūjō- stan medytacji tak intensywny, że powoduje hibernację. Ma z niej wyjść za około 5,67 miliona lat.
Mnich decydujący się na wykonanie Sokushinbutsu rozpoczynał cały proces od przejścia na dietę zwaną „mokujikigyō”, co można przetłumaczyć jako „trening jedzenia drzew”. Podczas pierwszej części procesu mnich przez 1000 dni jadł tylko korzonki, owoce i orzechy. Prawie trzy lata spędza na medytacji i dalszym służeniu swojej społeczności.
Przez kolejne 1000 dni mnich jadł wyłącznie igły sosnowe i korę. Oprócz poszukiwania odpowiedniego pożywienia, swój czas spędzał przede wszystkim na medytacji.
Ten 2000-dniowy okres rozpoczynał proces mumifikacji, ponieważ organizm pozbył się dodatkowego tłuszczu i wody, mięśnie i narządy wewnętrzne się kurczyły, a bakterie odpowiedzialne za rozkład ciała po śmierci- wymierały. Czasami mnisi w okresie postu pili herbatę z kory drzewa urushi ( trujące drzewo lakowe). Picie herbaty urushi wywoływało utratę płynów i miało uczynić ciało mnicha niegościnnym dla owadów, wszelkich larw i robactwa. Kolejnym napojem spożywanym przez mnichów była woda arszenikowa. Miała ona podwójną zaletę: przyspieszała śmierć i zapobiegała rozkładowi ciała. Wielu mnichów, którzy próbowali dokonać samomumifikacji, robiło to w pobliżu Dainichi-Boo, świątyni w górach Japonii, ponieważ właśnie tam znajduje się źródło wody zawierające duże ilości arsenu.
W końcowej fazie postu mnich wchodził do bardzo ciasnego, specjalnie zbudowanego grobowca (ok. 3 m. pod ziemią), gdzie siadał i medytował, podczas gdy krypta była zamykana. Niewielką część grobowca pozostawiono uchyloną, co umożliwiło przedostanie się powietrza (czasem zostawiano tylko rurkę, przez którą oddychał). Mnich spędzał swoje ostatnie dni medytując i od czasu do czasu dzwoniąc dzwonkiem, aby powiedzieć światu zewnętrznemu, że wciąż oddycha. Gdy dzwonek przestawał dzwonić, grób zostawał całkowicie zamknięty na kolejne 1000 dni.
Po upływie tego czasu wyznawcy mnicha otwierali grobowiec, aby zbadać ciało. Brak rozkładu oznaczał, że mnichowi udało się dotrzeć do Sokushinbutsu, wówczas ciało zostawało ubrane w odświętne szaty, umieszczone w świątyni i ogłoszone Żywym Buddą. Zmarłym usuwano gałki oczne, ponieważ uważa się, że mumie mogą zajrzeć do dusz tych, którzy wciąż żyją.
Jeśli jednak doszło do rozkładu ciała, mnich zostawał ponownie pochowany z wielkimi honorami za swoją próbę.
Jednym z najsłynniejszych istniejących zmumifikowanych zwłok jest ciało mnicha buddyjskiego o imieniu Sangha Tenzin. Jego szczątki odnaleziono w 1975 roku w Gue, położonym w indyjskim stanie Himachal Pradesh.
Pochodzący z Tybetu Sangha Tenzin w wieku 45 lat udał się do Gue w Indiach na medytację. Legenda głosi, że poświęcił się, aby ocalić wioskę przed skorpionami, a po jego bezinteresownym akcie na niebie pojawiła się tęcza. Dziś ciało jest otoczone wielką czcią, a co ciekawe włosy i paznokcie wciąż rosną.
Kolejną znaną mumią Sokushinbutsu, jest mnich imieniem Tetsuryūkai, którego pochowano w świątyni Nangaku, znajdującej się w dzielnicy Shonai w Yamagata oraz Bukkai. Jego ciało ekshumowano w 1961 r. Jednak najbardziej nietypowy pochówek był udziałem pewnego chińskiego duchowego, którego ciało liczy sobie 1000 lat i spoczywa w figurze Buddy. Badacze przypuszczają, że przez 200 lat od momentu śmierci, ciało wystawione było w świątyni i czczone przez lokalnych mnichów, a w XIV wieku wepchnięto zmarłego w figurę.
W 1879 roku japoński cesarz Meiji zakazał samomumifikacji w swoim kraju. W szczególności prawo zabraniało komukolwiek otwierania grobowca mnicha, który próbował dokonać samomumifikacji, chyba że mnich wszedł do grobowca przed wejściem prawa w życie.
I jak to się ma do „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz"?
Źródła:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sokushinbutsu
https://historykon.pl/czy-wiesz-czym-jest-sokushinbutsu/
https://www.focus.pl/artykul/pod-lodami-antarktydy-reliktowe
I jak to się ma do „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz"?
Źródła:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sokushinbutsu
https://historykon.pl/czy-wiesz-czym-jest-sokushinbutsu/
https://www.focus.pl/artykul/pod-lodami-antarktydy-reliktowe
https://wyborcza.pl/7,75400,17475799,w-posagu-buddy-naukowcy-znalezli-zmumifikowanego-mnicha.html
Komentarze
Prześlij komentarz